wtorek, 21 listopada 2017


W dniach 17-19 listopada gościliśmy dwie wolontariuszki z Taizé, Alison z Francji i Charlotte z Holandii. Zapraszamy do przeczytania krótkiej relacji z ich pobytu napisanej przez Łukasza.

W piątek w salkach parafii św. Bartłomieja na modlitwie, a potem rozmowach przy wspólnym stole zebrało się ponad dwadzieścia osób. Naszym gościom nocleg zapewniała Kasia.

(po modlitwie w parafii św. Bartłomieja w Gliwicach)

W sobotę spędziliśmy czas na zwiedzaniu Radiostacji Gliwickiej, gliwickiego rynku, na spacerze w Palmiarni, a potem kopalni srebra w Tarnowskich Górach. Później był obiad u Sandry w Gliwicach, odwiedziny gliwickiego domu dziecka prowadzonego przez siostry zakonne. Zabawa z dziećmi w wieku od 2 lat do 7 - coś wspaniałego! Potem było spotkanie przy kawie i ciastku u Sandry.

(pobyt w kopalni srebra)

Główny punkt tego dnia to wieczorna modlitwa Taizé, tym razem w Zabrzu, w parafii św. Anny. Uczestniczyło w niej około trzydzieści osób. Wieczorem aż do nocy, odbyła się kolacja i spotkanie u Kuby. Wspólnie świętowaliśmy aż do 1 w nocy.

(modlitwa w kościele św. Anny w Zabrzu)

W niedzielę przed południem dziewczyny pojechały do Wrocławia, gdzie czekali na nich młodzi z tamtejszych duszpasterstw. Tyle w skrócie, a tych, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej, zapraszam do dalszego czytania.

(kolacja u Kuby)

W naszym towarzystwie nie ma osób zdystansowanych, oschłych i chłodnych. Wszyscy są szczerzy i otwarci, i to jest wspaniałe! Każdy z naszego towarzystwa wobec bliźnich ma w sobie wiele ciepła, miłości, bliskości. Nasza zbiorowa przyjaźń pokona wszelki pancerz i nie dokona przy tym najmniejszego zranienia. Takim przyjaciołom można ufać, nikt nikim nie manipuluje i to jest wspaniałe. Każdy z nas ma w sobie opanowanie i świetnie potrafi pokierować innymi po tych dobrych, życiowych drogach. Inteligencja wyróżnia każdego bez wyjątku. Nikomu nie przeszkadzają spore różnice wieku sięgające nawet kilkudziesięciu lat. Rodzice i dzieci, dorośli i młodzież, panny, kawalerowie, narzeczeni i małżonkowie, a także księża - to nasza stała ekipa. Przez ten weekend poznałem z imienia 12 osób, a było nas około trzydziestki piątki.
Najpiękniejsze dla mnie jest to, że jestem w tym towarzystwie, że jestem przez to towarzystwo akceptowany i dzięki nim czuję się wspaniale. Z częścią z nich jadę niebawem do Hiszpanii, a z dużą częścią z nich na tygodniowy wyjazd na Europejskie Spotkanie Młodych w Bazylei. Jest wspaniale i niech tak już pozostanie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz